Domek Pana
Samochodzika
23 września
minie dziesiąta rocznica śmierci Zbigniewa Nowickiego, bardziej znanego
czytelnikom jako Nienacki. Twórca legendarnego Pana Samochodzika, autor
powieści o Skiroławkach, która ze względu na podobno śmiałe, w chwili
wydania, sceny erotyczne kupowana była spod lady, mieszkał nad
Jeziorakiem, w Jerzwałdzie.
Przewóź
lwa
Zbigniew
Tomasz
Nowicki (pseudonim: Nienacki) urodził się 1 stycznia 1929 roku w
Łodzi. W czasie wojny, w 1940 roku został z rodziną wysiedlony ze
swego miasta na wieś, do Słupi Skierniewickiej. Po wojnie jego rodzina
wróciła do Łodzi, gdzie pisarz ukończył Liceum Ogólnokształcące. Już
wtedy, w 1946 roku napisał powieść dla młodzieży „Związek Poszukiwaczy
Skarbów”, drukowaną w odcinkach w tygodniku „Przyjaciel”. Ze studiów w
Moskwie wrócił z „wilczym biletem” i etykietką „antystalinowca”.
Musiał drukować pod pseudonimem. Pracował W „Gazecie Robotniczej” w
latach 1951-1962. Na początku lat 60. napisał pierwsze powieści dla
młodzieży: „Skarb Atanaryka”i „Pozwolenie na przywóz lwa”. Wtedy też
powstały powieści dla dorosłych: „Worek Judaszów”, „Podniesienie”,
„Laseczka tajemnic”, „Z głębokości”, „Sumienie”. W 1967 roku
przeprowadził się do Jerzwałdu nad Jeziorakiem. Tu powstały: „Liście
dębu”, „Mężczyzna czterdziestoletni”, „Uwodziciel”, ”Raz w roku w
Skiroławkach”, „Wielki las” i „Dagome Iudex”. Równolegle powstały
książki z serii przygód Pana Samoehodzika: „Wyspa złoczyńców” (1964),
„Templariusze” (1966), „Księga strachów” (1967), Niesamowity Dwór”
(1969), „Nowe przygody” (1970), „Zagadki Fromborka” (1972), „Fantomas”
(1973), „Tajemnica Tajemnic” (1975), „Winnetou” (1976), „Niewidzialni”
(1977), „Złota Rękawica” (1979), „Człowiek z UFO” (1985).
Po śmierci
Nienackiego, 23 września 1994 roku, w jego domu miało zgodnie z jego
wolą powstać muzeum jego pamięci utrzymywane z tantiem z dodruków. Tak
się nie stało. Pojechaliśmy do Jerzwałdu, do jego domu, na poszukiwanie
ducha pisarza i tego, o czym pisał.
Przyroda
za oknem
W „Złotej
Rękawicy” Pan Samochodzik prowadzi poszukiwania żeglując po Jezioraku
na drewnianym jachcie „Krasuli” — wodnym ekwiwalencie wyśmiewanego
przez przeciwników wehikułu, który zawsze pokazywał swe nowe oblicze
szybkiej maszyny. Tak samo było z „Krasulą”, która była niedożaglowana
i dopiero z genuą potrafiła pokazać jak szybuje po falach. Z tego tomu
najbardziej zapamiętałem jednak „Bajeczkę” i zachwyty pana Tomasza
(Pana Samochodzika) nad jej zwiewną sukienką oraz opis Iławy. I taka
Iława, u korzeni wielkiego drzewa jakim jest Jeziorak ze swymi
rozlewiskami, pozostanie na zawsze w mej pamięci i z niej wyruszyliśmy
do domu pisarza. Jechaliśmy przez lasy, na które tego dnia
przeprowadzili inwazję grzybiarze, gdzieś między jeszcze zielonymi
drzewami pobłyskiwały jeziora. Na przemian lało i wychodziło słońce (na
specjalną prośbę naszego fotoreportera). Gdy tak jechaliśmy wąskimi
szosami, z niekiedy wielkimi dziurami w jezdni, patrzyłem na ciemne
zagajniki świerkowe, uporządkowane jak parki lasy sosnowe lub plątaninę
leszczyn, buków, klonów i brzózek — zrozumiałem, jak łatwo było pisać
Nienackiemu o przyrodzie. Miał ją na wyciągnięcie ręki.
W tym
domu, w latach...
Właśnie
przygoda, przyroda i historia były znakami firmowymi Pana
Samochodzika. Zawsze jego głowę zaprzątały sprawy przeszłości,
przeżywał rzeczy, których młody czytelnik mógł mu tylko zazdrościć,
żył w zgodzie z przyrodą i kiedy tylko mógł, bronił jej.
Przejechaliśmy
przez kanał i zatrzymaliśmy się przed pierwszym domem za tabliczką z
napisem „Jerzwałd”. Domostwo zbudowane z cegły ma poddasze. Na
frontowej ścianie, zza gałęzi gruszy widać tabliczkę pamiątkową z
napisem: „W tym domu w latach 1967—1994 żył i pracował pisarz Zbigniew
Nienacki”'. Dalej widać trzcinowiska i wody Jezioraka, tego dnia, w
tym miejscu sine, jakby zagniewane. Na prawo, pod lasem, jakiś
mężczyzna uczył jakąś dziewczynę jeździć konno. Zaraz podbiegł do
nas, na szczęście, przyjacielsko nastawiony czarny wilczur. Śladu po
Procie — tym, który występował ,w „Tajemnicy Tajemnic” już nie ma. W
małym domku jest teraz nowy, gospodarz, —Bogdan Godycki.
— Mam ten
fajny
dom od ośmiu lat — opowiada, gdy siedzimy w „letniej kuchni”
przy
herbacie, a nozdrza nasze drażni zapach suszonego chleba dla koni. —
Chciałem mieć letni dom, coś, gdzie mógłbym wypocząć.
Godycki
jest
właścicielem biura rachunkowego. Gdy zamieszkał w domku, wdowa po
Nienackim z kimś z ochrony zabytków dokonała inwentaryzacji.
Maszynopisy Nienackiego powędrowały do Muzeum Warmii i Mazur. Zostały
pamiątki po pisarzu — zgromadzone w jednym pokoju. Wiele mówiło się o
izbie pamięci, małym muzeum, ale nic z tych planów nie wyszło! Jedynie
uczniowie z pobliskiego Zalewa organizują wieczornice i co jakiś czas
przyjeżdżają członkowie internetowego klubu fanów Nienackiego
(www.nienacki.art.pl).
Skiroławki
jak Skitławki
Przy
herbacie,
gdy zacinający za oknem deszcz zniechęca do spacerów,możemy porozmawiać
o tym, co i jak pisał Nienacki, co z tego co nam dał zostało w naszej
pamięci.
— Dzięki
Nienackiemu polubiłem historię — przyznaje Godycki. — Cóż może być
fajniejszego dla nastolatka niż poszukiwanie skarbów, przygody? W
tamtych czasach czytało się Niziurskiego, Nienackiego i Szklarskiego.
Jak wielu moich rówieśników wychowałem się na literaturze
Nienackiego. Mam przyjaciela, który jak tu przyjeżdża, to jeździmy po
okolicy szukać zapomnianych przez Boga i czas miejsc, tego co już
bezpowrotnie zniknęło.
Swój urok
ma też
czytanie książek Nienackiego w miejscu, gdzie one powstawały.
Wielokrotnie w mieszkańcach Jerzwałdu doszukiwano się pierwowzorów
bohaterów „Raz w roku w Skiroławkach”, ale można być pewnym, że nazwę
tytułowej wsi Nienacki zaczerpnął wykorzystując Skitławki. Pisarz z
pewnością wykorzystywał gotowe typy osobowości, z którymi stykał się
codziennie, a resztę dopowiadał, słuchał plotek...
— Gdy
czytam na
przykład „Wielki Las” to rozpoznaję miejsca nad Jeziorakłem —
opowiada
Godycki. — Z pewnością Nienacki był
bardzo inteligentnym obserwatorem
podsłuchiwał teksty, określenia, łapał żywy język ludzi. Tu zupełnie
inaczej czyta się jego książki. Tu odkryłem, że ”Wielki Las” to
opowieść o miłości.
Czy
łatwo być niezależnym?
Przechodzimy
do
domku, by obejrzeć pamiątki po Nienackim. W dwóch pokoikach i
remontowanej kuchni stoją stare, drewniane meble, niektóre pokryte
ludowymi wzorkami, przywołującymi na myśl malunki dzieci.
W pokoju,
gdzie
pisał, z widokiem na Jeziorak zostało duże zdjęcie pisarza, jego
walizkowa maszyna do pisania „Edka”, telefon na korbkę (stary numer:
Jerzwałd 19), wielki ozdobny kufel z dedykacją „Olsztynianin 1979 —
Gazeta Olsztyńska” i biblioteczka, a w niej książki, z których
korzystał tworząc swoje książki. Wśród wielu tytułów dzieł
historycznych znajdziemy m.in.: „Seksuologia kliniczna”, „Rozwój
erotyczny”, „Niedobór seksualny człowieka”, „Współżycie seksualne
człowieka”.
W teczkach
leżą
wycinki z gazet, gdzie pisano o Nienackim. W oczy rzuca się numer
„Świata Młodych” z 3 lipca 1980 roku, gdy Nienacki otrzymał Harcerską
Nagrodę Literacką i wykonano mu zdjęcie z Protem i samochodem na tle
domku. Są też listy, pisane na maszynie, bardzo osobiste, pełne
troski o adresatkę. Z ciekawością i zażenowaniem przeglądałem te
karteczki pełne czułości, takiej jakby ojciec pisał do córki. Są także
ciekawostki — jak prośba o przydział na nowego Aro lub Gaza, bo
pisarzowi potrzebny jest samochód terenowy. Jest też zaproszenie do
„konkursu zamkniętego na hasło propagujące w zwięzłej formie dynamiczny
wzrost nowoczesnej socjalistycznej gospodarki naszego kraju w latach
190-1974”. Nie wiemy, czy pisarz wziął w nim udział. Ciekawy jest
również kilkustronicowy telegram z „Dziennika Zachodniego” z pytaniami
do wywiadu dotyczącymi tego, czemu Nienacki postanowił pisać książki
dla dorosłych, czy łatwo demonstrować niezależne przekonania, czy
Nienacki bardziej liczy się z przeciwnikami czy zwolennikami, jak
często trzeba bywać w kręgach władzy, żeby ułatwić sobie żywot
pisarski.
Przygoda,
która wiecznie trwa
Pan
Samochodzik
wciąż trwa w pamięci tych, którzy czytali książki Nienackiego,
oglądali filmy „Akcja Brutus” (ekranizacja „Worka Judaszów”), „Pan
Samochodzik i Templariusze”. Trwa też na rynku, a przygody jego i
młodego współpracownika są kontynuowane przez kilku autorów, z których
dwóch z pewnością wychowało się na książkach Nienackiego. Kontynuacje,
jak to wszelkie sequele, traktowane są różnie: jedni krytykują, inni
uwielbiają, a młodzi czytelnicy wyciągają rodziców na wycieczki tropem
Pana Samochodzika. W giżyckiej twierdzy Boyen zorganizowano kolonie z
Panem Samochodzikiem i z Gazem, w którego wstawiono silnik Mercedesa
(podobnie jak w wehikule Pana Samochodzika).
Ta postać
poszukiwacza zaginionych dzieł sztuki jest wiecznie żywa, bo każdy z
nas chciałby kiedyś znaleźć skarb, przeżyć przygody w gronie
wspaniałych przyjaciół i zamieszkać w małym domku nad jeziorem, może
gdzieś nad Jeziorakiem.
Sebastian
Mierzyński
|