ARTYKUŁY PRASOWE

Artykuł Sebastiana Mierzyńskiego,
Magazyn „Gazety Olsztyńskiej” i „Dziennika Elbląskiego”
„REPORTER”, nr 92 z 17 września 2004 r., s. 4-5.


Domek Pana Samochodzika

23 września minie dziesiąta rocznica śmierci Zbigniewa Nowickiego, bardziej znanego czytelnikom jako Nienacki. Twórca legendarnego Pana Samochodzika, autor powieści o Skiroławkach, która ze względu na po­dobno śmiałe, w chwili wydania, sceny erotyczne kupowana była spod lady, mieszkał nad Jeziorakiem, w Jerzwałdzie.


Przewóź lwa
Zbigniew Tomasz Nowicki (pseu­donim: Nienacki) urodził się 1 stycz­nia 1929 roku w Łodzi. W czasie woj­ny, w 1940 roku został z rodziną wy­siedlony ze swego miasta na wieś, do Słupi Skierniewickiej. Po wojnie je­go rodzina wróciła do Łodzi, gdzie pisarz ukończył Liceum Ogólno­kształcące. Już wtedy, w 1946 roku napisał powieść dla młodzieży „Związek Poszukiwaczy Skarbów”, drukowaną w odcinkach w tygodni­ku „Przyjaciel”. Ze studiów w Mo­skwie wrócił z „wilczym biletem” i etykietką „antystalinowca”. Musiał drukować pod pseudonimem. Praco­wał W „Gazecie Robotniczej” w la­tach 1951-1962. Na początku lat 60. napisał pierwsze powieści dla mło­dzieży: „Skarb Atanaryka”i „Pozwolenie na przywóz lwa”. Wtedy też po­wstały powieści dla dorosłych: „Wo­rek Judaszów”, „Podniesienie”, „Laseczka tajemnic”, „Z głębokości”, „Sumienie”. W 1967 roku przeprowa­dził się do Jerzwałdu nad Jeziorakiem. Tu powstały: „Liście dębu”, „Mężczyzna czterdziestoletni”, „Uwodziciel”, ”Raz w roku w Skiroławkach”, „Wielki las” i „Dagome Iudex”. Równolegle powstały książki z serii przygód Pana Samoehodzika: „Wyspa złoczyńców” (1964), „Tem­plariusze” (1966), „Księga strachów” (1967), Niesamowity Dwór” (1969), „Nowe przygody” (1970), „Zagadki Fromborka” (1972), „Fantomas” (1973), „Tajemnica Tajemnic” (1975), „Winnetou” (1976), „Niewi­dzialni” (1977), „Złota Rękawica” (1979), „Człowiek z UFO” (1985).
Po śmierci Nienackiego, 23 wrze­śnia 1994 roku, w jego domu miało zgodnie z jego wolą powstać muzeum jego pamięci utrzymywane z tantiem z dodruków. Tak się nie stało. Pojechaliśmy do Jerzwałdu, do jego domu, na poszukiwanie ducha pisarza i tego, o czym pisał.

Przyroda za oknem
W „Złotej Rękawicy” Pan Samo­chodzik prowadzi poszukiwania że­glując po Jezioraku na drewnianym jachcie „Krasuli” — wodnym ekwi­walencie wyśmiewanego przez prze­ciwników wehikułu, który zawsze pokazywał swe nowe oblicze szyb­kiej maszyny. Tak samo było z „Krasulą”, która była niedożaglowana i dopiero z genuą potrafiła pokazać jak szybuje po falach. Z tego tomu najbardziej zapamiętałem jednak „Bajeczkę” i zachwyty pana Tomasza (Pana Samochodzika) nad jej zwiewną sukienką oraz opis Iławy. I taka Iława, u korzeni wielkiego drzewa jakim jest Jeziorak ze swymi rozlewiskami, pozostanie na zawsze w mej pamięci i z niej wyruszyliśmy do domu pisarza. Jechaliśmy przez lasy, na które tego dnia przeprowadzili inwazję grzybiarze, gdzieś mię­dzy jeszcze zielonymi drzewami pobłyskiwały jeziora. Na przemian lało i wychodziło słońce (na specjalną prośbę naszego fotoreportera). Gdy tak jechaliśmy wąskimi szosami, z niekiedy wielkimi dziurami w jezd­ni, patrzyłem na ciemne zagajniki świerkowe, uporządkowane jak parki lasy sosnowe lub plątaninę lesz­czyn, buków, klonów i brzózek — zrozumiałem, jak łatwo było pisać Nienackiemu o przyrodzie. Miał ją na wyciągnięcie ręki.

W tym domu, w latach...
Właśnie przygoda, przyroda i hi­storia były znakami firmowymi Pana Samochodzika. Zawsze jego głowę zaprzątały sprawy przeszłości, prze­żywał rzeczy, których młody czytel­nik mógł mu tylko zazdrościć, żył w zgodzie z przyrodą i kiedy tylko mógł, bronił jej.
Przejechaliśmy przez kanał i za­trzymaliśmy się przed pierwszym domem za tabliczką z napisem „Jerzwałd”. Domostwo zbudowane z cegły ma poddasze. Na frontowej ścianie, zza gałęzi gruszy widać ta­bliczkę pamiątkową z napisem: „W tym domu w latach 1967—1994 żył i pracował pisarz Zbigniew Nienac­ki”'. Dalej widać trzcinowiska i wody Jezioraka, tego dnia, w tym miejscu sine, jakby zagniewane. Na prawo, pod lasem, jakiś mężczyzna uczył ja­kąś dziewczynę jeździć konno. Za­raz podbiegł do nas, na szczęście, przyjacielsko nastawiony czarny wilczur. Śladu po Procie — tym, który występował ,w „Tajemnicy Tajem­nic” już nie ma. W małym domku jest teraz nowy, gospodarz, —Bogdan Go­dycki.
Mam ten fajny dom od ośmiu lat — opowiada, gdy siedzimy w „let­niej kuchni” przy herbacie, a nozdrza nasze drażni zapach suszonego chle­ba dla koni. — Chciałem mieć letni dom, coś, gdzie mógłbym wypocząć.
Godycki jest właścicielem biura rachunkowego. Gdy zamieszkał w domku, wdowa po Nienackim z kimś z ochrony zabytków dokona­ła inwentaryzacji. Maszynopisy Nie­nackiego powędrowały do Muzeum Warmii i Mazur. Zostały pamiątki po pisarzu — zgromadzone w jednym pokoju. Wiele mówiło się o izbie pa­mięci, małym muzeum, ale nic z tych planów nie wyszło! Jedynie ucznio­wie z pobliskiego Zalewa organizują wieczornice i co jakiś czas przyjeż­dżają członkowie internetowego klubu fanów Nienackiego (www.nienacki.art.pl).

Skiroławki jak Skitławki
Przy herbacie, gdy zacinający za oknem deszcz zniechęca do spacerów,możemy porozmawiać o tym, co i jak pisał Nienacki, co z tego co nam dał zostało w naszej pamięci.
Dzięki Nienackiemu polubiłem historię — przyznaje Godycki. — Cóż może być fajniejszego dla nasto­latka niż poszukiwanie skarbów, przygody? W tamtych czasach czyta­ło się Niziurskiego, Nienackiego i Szklarskiego. Jak wielu moich ró­wieśników wychowałem się na lite­raturze Nienackiego. Mam przyja­ciela, który jak tu przyjeżdża, to jeź­dzimy po okolicy szukać zapomnia­nych przez Boga i czas miejsc, tego co już bezpowrotnie zniknęło.
Swój urok ma też czytanie ksią­żek Nienackiego w miejscu, gdzie one powstawały. Wielokrotnie w mieszkańcach Jerzwałdu doszuki­wano się pierwowzorów bohaterów „Raz w roku w Skiroławkach”, ale można być pewnym, że nazwę tytu­łowej wsi Nienacki zaczerpnął wykorzystując Skitławki. Pisarz z pew­nością wykorzystywał gotowe typy osobowości, z którymi stykał się codziennie, a resztę dopowiadał, słu­chał plotek...
Gdy czytam na przykład „Wiel­ki Las” to rozpoznaję miejsca nad Jeziorakłem — opowiada Godycki. — Z pewnością Nienacki był bardzo in­teligentnym obserwatorem podsłuchiwał teksty, określenia, łapał żywy język ludzi. Tu zupełnie inaczej czyta się jego książki. Tu odkryłem, że ”Wielki Las” to opowieść o miłości.

Czy łatwo być niezależnym?
Przechodzimy do domku, by obej­rzeć pamiątki po Nienackim. W dwóch pokoikach i remontowanej kuchni sto­ją stare, drewniane meble, niektóre pokryte ludowymi wzorkami, przywo­łującymi na myśl malunki dzieci.
W pokoju, gdzie pisał, z widokiem na Jeziorak zostało duże zdjęcie pisa­rza, jego walizkowa maszyna do pisa­nia „Edka”, telefon na korbkę (stary numer: Jerzwałd 19), wielki ozdobny kufel z dedykacją „Olsztynianin 1979 — Gazeta Olsztyńska” i biblioteczka, a w niej książki, z których korzystał tworząc swoje książki. Wśród wielu tytułów dzieł historycznych znajdzie­my m.in.: „Seksuologia kliniczna”, „Rozwój erotyczny”, „Niedobór sek­sualny człowieka”, „Współżycie sek­sualne człowieka”.
W teczkach leżą wycinki z gazet, gdzie pisano o Nienackim. W oczy rzuca się numer „Świata Młodych” z 3 lipca 1980 roku, gdy Nienacki otrzymał Harcerską Nagrodę Literac­ką i wykonano mu zdjęcie z Protem i samochodem na tle domku. Są też li­sty, pisane na maszynie, bardzo oso­biste, pełne troski o adresatkę. Z cie­kawością i zażenowaniem przegląda­łem te karteczki pełne czułości, takiej jakby ojciec pisał do córki. Są także ciekawostki — jak prośba o przydział na nowego Aro lub Gaza, bo pisarzowi potrzebny jest samo­chód terenowy. Jest też zaproszenie do „konkursu zamkniętego na hasło propagujące w zwięzłej formie dynamiczny wzrost nowoczesnej socjali­stycznej gospodarki naszego kraju w latach 190-1974”. Nie wiemy, czy pisarz wziął w nim udział. Ciekawy jest również kilkustronicowy tele­gram z „Dziennika Zachodniego” z pytaniami do wywiadu dotyczącymi tego, czemu Nienacki postanowił pi­sać książki dla dorosłych, czy łatwo demonstrować niezależne przekonania, czy Nienacki bardziej liczy się z przeciwnikami czy zwolennikami, jak często trzeba bywać w kręgach władzy, żeby ułatwić sobie żywot pi­sarski.

Przygoda, która wiecznie trwa
Pan Samochodzik wciąż trwa w pamięci tych, którzy czytali książ­ki Nienackiego, oglądali filmy „Ak­cja Brutus” (ekranizacja „Worka Judaszów”), „Pan Samochodzik i Templariusze”. Trwa też na rynku, a przy­gody jego i młodego współpracowni­ka są kontynuowane przez kilku autorów, z których dwóch z pewno­ścią wychowało się na książkach Nienackiego. Kontynuacje, jak to wszelkie sequele, traktowane są różnie: jedni krytykują, inni uwielbiają, a młodzi czytelnicy wyciągają rodzi­ców na wycieczki tropem Pana Samochodzika. W giżyckiej twierdzy Boyen zorganizowano kolonie z Pa­nem Samochodzikiem i z Gazem, w którego wstawiono silnik Merce­desa (podobnie jak w wehikule Pana Samochodzika).
Ta postać poszukiwacza zaginio­nych dzieł sztuki jest wiecznie ży­wa, bo każdy z nas chciałby kiedyś znaleźć skarb, przeżyć przygody w gronie wspaniałych przyjaciół i zamieszkać w małym domku nad jeziorem, może gdzieś nad Jeziorakiem.

Sebastian Mierzyński